,,So you're gone and I'm haunted
And I bet you are just fine
Did I make it that easy to walk
Right in and out of my life?’’*
And I bet you are just fine
Did I make it that easy to walk
Right in and out of my life?’’*
Stała w
miejscu i wpatrywała się przed siebie. Deszcz, który spadał na ziemie w postaci
małych kropelek, łączył się z jej łzami. Straciła go, kolejny raz odszedł od
niej bez słowa. A ona? Jak zwykle została sama. Dla niego była tylko zbędnym
dodatkiem. A on dla niej powietrzem, bez którego nie potrafiła żyć. Zerwała
kontakty z przyjaciółmi, bo on tak chciał. Gdy cierpiała, nie widział tego.
Wracał do niej, tylko wtedy kiedy jej potrzebował. Wiele razy zastanawiała się:
czy to nie jej wina. Może z nią było coś nie tak.
,,I cannot go to the ocean
I cannot drive the streets at night
I cannot wake up in the morning
Without you on my mind.’’
Wspomnienia zaczęły napływać do jej umysłu. Obiecywał, przysięgał, że zostanie z nią na zawsze. Kłamał. Łgał jej prosto w oczy, a ona mu wierzyła. Wierzyła, kiedy mówił jej, że to ostatni raz. W końcu, nadzieja to matka głupich. Oszukiwał, że innych, oprócz niej nie było. Na daremno. Czuła to. Bodaj kiedy pomyślała, że inną też tak dotykał jak ją, od razu robiło jej się niedobrze. Upadła na kolana zanosząc się głośnym lamentem. Nie tak wyobrażała sobie przyszłość. Potrzebowała odetchnąć, chociaż na moment. Jej oczy dostrzegły coś, czego w tej chwili potrzebowała. Wstała.
,,Goodbye my almost lover
Goodbye my hopeless dream
I'm trying not to think about you
Why can't you just let me be?’’
Jej drżąca od emocji dłoń objęła delikatnie pióro oraz pergamin. Wzięła trzy głębokie wdechy i zaczęła cicho skrobać po pergaminie. Łzy zmieszane z tuszem zaczęły delikatnie opadać na niego. Musiała być silna, tylko tak mogła się od niego uwolnić. Wiedziała, że jak stanie przed nią to ulegnie mu i zostanie. A tego zrobić nie mogła, bo to by oznaczało, że znów będzie cierpieć. Kiedy skończyła pisać, ostatni raz przejechała bystrym wzrokiem po piśmie. To była jej jedyna szansa na normalne życie. Życie, w którym miał się już nie pojawić. Odłożyła list na środek szklanego stołu, pozostawiając przy tym złoty naszyjnik, na którego oprawie widniały słowa wyryte pięknym pismem. W tej chwili poczuła ból w środku, ale nie zatrzymywała się. Zwiewnym krokiem ruszyła ku wyjściu. Na progu zatrzymała się, miała ochotę spojrzeć jeszcze raz za siebie. Lecz zmieniła zdanie i znów ruszyła przed siebie. Właśnie zamknęła pewien rozdział w swoim życiu, wiedząc, że jej serce na zawsze tu pozostanie. Idąc przed siebie jej wargi delikatnie się poruszyły, szepcząc: ’’Do widzenia, mój niedoszły kochanku.’
,,Your fingertips across my skin
The palm trees swaying in the wind
Images
You sang me spanish lullabies
The sweetest sadness in your eyes
Clever trick.’’
- Kochasz mnie? – Zapytała, przewracając się na bok, tak aby móc spojrzeć w jego oczy.
- No nie wiem? – Uśmiechnął się podle. Widząc jego uśmiech, wróciła do poprzedniej pozycji, czyli twarzą do słońca. A on natychmiast odwrócił się w jej stronę, aby ją udobruchać. Pochylił się nad nią i szepnął jej do ucha. - Przecież doskonale wiesz.
- Może wiem, może nie. – Uśmiechnęła się równie podle jak on. Nachylił się jeszcze bardziej i delikatnie ją pocałował.
- A teraz? – Spojrzała w jego stalowo-niebieskie oczy. Nie wystarczyło.
- Nadal nie jestem pewna. – Ponownie się pochylił i pocałował ją bardziej porywczo.
- Iii? – Nie odrywał od niej wzroku.
- Chcę to usłyszeć z twoich ust. W życiu niema tak łatwo, skarbie. – Jego mina wyrażała rozbawienie.
- Kocham cię. Zadowolona? – Ponowił swój poprzedni pocałunek.
- W stu procentach – Wyszeptała w trakcie pocałunków. A więc dobrze zrobiła, wyciągając go dzisiaj na polane. Ale nagle się wyprostował.
- Bym zapomniał, załóż to. – Mówiąc to, wyciągnął z kieszeni złoty naszyjnik. Zawierał on serce z rubinu, wprawione w srebrną oprawę. Założyła go, pasował do jej brązowych oczu. Ze szczęścia ponownie złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
A na oprawie lśnił wygrawerowanym czcionką napis:
‘’ Love to till the end of time.’’** H.G+D.M
Goodbye my hopeless dream
I'm trying not to think about you
Why can't you just let me be?’’
Jej drżąca od emocji dłoń objęła delikatnie pióro oraz pergamin. Wzięła trzy głębokie wdechy i zaczęła cicho skrobać po pergaminie. Łzy zmieszane z tuszem zaczęły delikatnie opadać na niego. Musiała być silna, tylko tak mogła się od niego uwolnić. Wiedziała, że jak stanie przed nią to ulegnie mu i zostanie. A tego zrobić nie mogła, bo to by oznaczało, że znów będzie cierpieć. Kiedy skończyła pisać, ostatni raz przejechała bystrym wzrokiem po piśmie. To była jej jedyna szansa na normalne życie. Życie, w którym miał się już nie pojawić. Odłożyła list na środek szklanego stołu, pozostawiając przy tym złoty naszyjnik, na którego oprawie widniały słowa wyryte pięknym pismem. W tej chwili poczuła ból w środku, ale nie zatrzymywała się. Zwiewnym krokiem ruszyła ku wyjściu. Na progu zatrzymała się, miała ochotę spojrzeć jeszcze raz za siebie. Lecz zmieniła zdanie i znów ruszyła przed siebie. Właśnie zamknęła pewien rozdział w swoim życiu, wiedząc, że jej serce na zawsze tu pozostanie. Idąc przed siebie jej wargi delikatnie się poruszyły, szepcząc: ’’Do widzenia, mój niedoszły kochanku.’
,,Your fingertips across my skin
The palm trees swaying in the wind
Images
You sang me spanish lullabies
The sweetest sadness in your eyes
Clever trick.’’
- Kochasz mnie? – Zapytała, przewracając się na bok, tak aby móc spojrzeć w jego oczy.
- No nie wiem? – Uśmiechnął się podle. Widząc jego uśmiech, wróciła do poprzedniej pozycji, czyli twarzą do słońca. A on natychmiast odwrócił się w jej stronę, aby ją udobruchać. Pochylił się nad nią i szepnął jej do ucha. - Przecież doskonale wiesz.
- Może wiem, może nie. – Uśmiechnęła się równie podle jak on. Nachylił się jeszcze bardziej i delikatnie ją pocałował.
- A teraz? – Spojrzała w jego stalowo-niebieskie oczy. Nie wystarczyło.
- Nadal nie jestem pewna. – Ponownie się pochylił i pocałował ją bardziej porywczo.
- Iii? – Nie odrywał od niej wzroku.
- Chcę to usłyszeć z twoich ust. W życiu niema tak łatwo, skarbie. – Jego mina wyrażała rozbawienie.
- Kocham cię. Zadowolona? – Ponowił swój poprzedni pocałunek.
- W stu procentach – Wyszeptała w trakcie pocałunków. A więc dobrze zrobiła, wyciągając go dzisiaj na polane. Ale nagle się wyprostował.
- Bym zapomniał, załóż to. – Mówiąc to, wyciągnął z kieszeni złoty naszyjnik. Zawierał on serce z rubinu, wprawione w srebrną oprawę. Założyła go, pasował do jej brązowych oczu. Ze szczęścia ponownie złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
A na oprawie lśnił wygrawerowanym czcionką napis:
‘’ Love to till the end of time.’’** H.G+D.M
*A
Fine Frenzy - Almost Lover
** Zaczerpnięte z piosenki Lany
Del Rey – Blue Jeans
Twój blog został dodany do Stowarzyszenia. Zapraszamy do wzięcia udziału w majówkowym konkursie dramione. Więcej informacji tu: http://www.stowarzyszenie-dhl.blogspot.com/2013/04/majowkowy-konkurs.html#comment-form
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie Ross.
Świetna notka. Cudownie się czyta. Nie mogę się doczekać kolejnej. ;)
OdpowiedzUsuńJuż odliczam sekundy, minuty i godziny. :**
Caroline.
Świetna notka :*
OdpowiedzUsuńporuszyła mnie bardzo. Niemal czuję jak delikatne ostrza smutku wbijają się w moją duszę :(