czwartek, 1 maja 2014

All I Want


‘’Myślę, że zawsze będę za Tobą tęsknić,
Tak jak gwiazdy tęsknią za słońcem na porannym niebie.’’
Lana del Rey – Summertime Sadness

Nie czuła nic, prócz pustki w sercu. Odszedł tak naturalnie jak przypływ na oceanie. Zamknęła powieki by znów poczuć na twarzy delikatną bryzę znad oceanu. Wspomnienia powróciły momentalnie. I ponownie przyniosły ze sobą  nieme echa obietnic, którymi ją obdarzał przez cały czas. Jej wargi  spierzchnięte z tęsknoty pragnęły znów poczuć ciepło jego warg, a obnażone ramiona lekko dygające z wieczornego chłodu potrzebowały tylko do szczęścia żaru jego ciała owijającego się tuż za nią. Czy prosiła o tak wiele?
Do jasnej cholery nie! Więc czemu odszedł zostawiając ją zupełnie samą, pozostawioną na pastwę  ciszy rozlegającej się w  czterech ścianach.  Pragnęła tylko… tylko, aby ją pokochał tak jak jeszcze nikt.
Była zagubiona. Ona najmądrzejsza czarownica wszech czasów nie wiedziała co zrobić. Rozum kazał ruszyć dalej, a serce kazało zaczekać. Wzięła niedopitą butelkę whiskey i zeszła z podestu altanki na ciepły piasek, i ruszyła ku falom oceanu.
Czemu nieodwzajemniona miłość musiała tak boleć ? Czemu czuła jak jej serce rozpada się na kawałki z sekundy na sekundę. Zawsze opanowana, a teraz niepotrafiąca nawet okiełzać  nienawiści do swojego głupiego serca, gdyż to ono pozwoliło mu wejść tak głęboko w głąb niej.
Po raz kolejny tego wieczora przymknęła oczy i znów widziała jego roześmiany wyraz twarzy kiedy wziął ją w ramiona by ułożyć  delikatnie jej ciało na łóżku obsypanym  płatkami róż, a na sam koniec całować ją czule na przemian z namiętnością, tym samym rozpalając ją do granic niemożliwości.
To właśnie wtedy oddała mu w pełni serce, bez słowa sprzeciwu. Na zawsze.
‘’Na zawsze’’ jak to głupio brzmi w dzisiejszych czasach. Z doświadczenia wiedziała, że nic nie jest trwałe, tak samo jak była pewna tego , że wkrótce się nią znudzi i zostawi  ją samej sobie.
Tak bardzo chciała wykrzyczeć z całych swoich płuc jak  go nienawidzi, że gardzi nim, że jest dla niej nikim. Że jest całkowicie obcą osobą napotkaną w niewłaściwym dniu o niewłaściwej porze.
Łzy bezradności zaczęły spływać po jej twarzy pozostawiając  za sobą niewidzialne smugi cierpienia.
Kolejny raz łyknęła mocnym haustem whiskey. Nic już nie pozostało z dawnej Hermiony Granger.
Zabrał jej wszystko wraz z sercem. 
Nie odrywając wzroku od zachodzącego słońca, zaprzysięgła sobie iż ruszy dalej, nie bacząc na konsekwencje.  A jej towarzyszem w nowej drodze do ‘’szczęścia’’ zostanie  whiskey, która będzie  przypominała jej gorzki smak przegranej i upadku.

‘’Tak bardzo chcę spakować się i odejść,
Pragnę czuć tylko smak whiskey w moim drinku (…)

Stać i czekać w kolejkach,
Marnując czas, który nadchodzi.
Oh, czuję, że moje serce wali jak dzwon,
Odliczając dni, aż ostatecznie będę wolna.
Zawsze tak było,
Chowałeś asa w rękawie.’’
Emily Wolfe – White Collar Whiskey


Ciągnąc walizkę w stronę drzwi wyjściowych, serce waliło jej niczym młot. Chciała uwierzyć, że przekraczając próg wszystko przestanie mieć znaczenie. On, uczucia, On, problemy, On.  Po prostu On, wszystko wiązało się z nim. Tak trudno uwierzyć, że w ciągu kilku miesięcy potrafimy się tak od kogoś uzależnić. I już nie chodziło o to, że gdzieś w głębi pozostaję nadzieja, że wróci i przeprosi, lecz o to, że im coraz głębiej się zagłębiała w to uczucie to tym bardziej zatracała siebie. Nie istniało dla niej dzisiaj bądź jutro, istniała ta chwila, w której miała wyjść stamtąd i już nigdy nie wracać.
Słone łzy zmazane z tuszem, spływały po jej policzkach. Nie chciała czuć niczego, gdyż to wiązało się jedynie z bólem.
Tym razem to on podjął wybór, który przekreślił wszystko, pozostawiając niesmak w przeszłości.
Przemyślenia przerwał jej dźwięk otwieranych drzwi, w których pojawił się nie kto inny jak Draco Malfoy. Stała z nim prawie twarzą w twarz, jak zwykle na jego ustach gościł szelmowski uśmiech, który wyrażał jego przewagę nad nią. Jednak nie tym razem. Ruszyła na przód z zamiarem wyminięcia go, lecz zatrzymał ją chwytając  za ramię.
- Co ty wyprawiasz, przecież wróciłem? – Nie odpowiedziała, patrząc wyzywająco mu w oczy. – Przepraszam, wystarczy ci czy mam jeszcze klękać na kolanach i błagać cię o wybaczenie?
Hermiona! Odpowiedz, proszę cię. Kochasz mnie przecież, prawda?
- Kochałam, kocham i będę kochać. – Przyciągnął ją w swoją stronę i delikatnie pocałował, jednak ten pocałunek nie trwał długo, gdyż go przerwała. – Ale jest już za późno. – Nim zrozumiał cokolwiek z tego co powiedziała, poczuł delikatne muśnięcie jej warg na swoich i odgłos jej szpilek odbijających się po schodach.
A jedyną pamiątką po niej pozostała pusta butelka whiskey leżąca na stole.
- Ale ja ciebie też kocham. – Niemy szept wydobyty z jego ust, przebiegł echem po zimnych murach willi.

Bo byli jak willa, jedyni w swoim rodzaju.
Kochali się, lecz nie potrafili odnaleźć drogi do siebie pośród tych korytarzy,
Spali w jednym łóżku, chociaż zachowywali się jak zupełni obcy sobie ludzie,
Żyli razem, ale osobno jakby w innych rzeczywistościach,
Z nadzieją iż kiedyś odnajdą tą prawidłową drogę.
Rzucając swe nieme obietnice i nie wypowiedziane słowa na wiatr, wierząc iż kiedyś zwróci im to co stracili.

‘’Wszystko czego chcę to nic więcej
to usłyszeć twoje pukanie do mych drzwi.
Bo jeśli mogłabym zobaczyć Twoją twarz jeszcze raz,
Mogłabym  umrzeć jako szczęśliwa kobieta, jestem pewna(…)

Wszystko czego chcę
I wszystko czego potrzebuję
To znaleźć kogoś
To znaleźć kogoś

 Jak ty.’’
Ellie Goulding – All I Want