czwartek, 24 stycznia 2013

Under the water


,,Lay my head, under the water
Lay my head, under the sea
Excuse me sir, am I your daughter?
Won't you take me back, take me back and see?''



Przez St.Katherine's Way, szła szybkim i pewnym siebie krokiem dziewczyna. Nie była wysoka, na oko miała metr siedemdziesiąt wzrostu. Brązowe włosy powiewały, a z równie brązowych oczu leciały łzy, które rozmazywały idealnie zrobiony makijaż. Była ubrana w długą, kremową suknie wykonaną z tiulu. Miała prosty dekolt, a dół lekko falowany. Talie podkreślał szeroki pas wykonany z srebrno-złotych blaszek, a na szyi widniała kolia ze złota. Na stopach miała srebrne szpilki z brokatem na platformie, a na ramiona zarzuconą czarną skórę. Wyglądała niczym grecka bogini piękna. Była zapewne ideałem każdej nastolatki bądź młodej kobiety. Była ładna, inteligentna, bogata i odnosiła sukcesy. Ale kto mógł wiedzieć, że jej życie było oparte na gruzach. Wspomnienia zaczęły powracać ze zdwojoną siłą, rozum zaczął pracować pełną parą, a serce biło jak oszalałe. Podeszła do muru i oparła się o niego plecami, aby po chwili zjechać w dół. Zaczęła zastanawiać się nad sensem swojego życia. Czy było aż tak źle, że musiała zrobić tak drastyczny krok. Nikt nie zwracał na nią uwagi. W tej chwili czuła się jak Weronika z książki Paulo Coelho. Czy wierzyła w Boga? Nawet jeśli, to czy by jej życie było inne? Czy była tylko stworzona po to, aby pomóc słynnemu Harry'emu Potterowi? Czy w Biblii nie jest napisane, że wszyscy jesteśmy dziećmi Boga? A skoro nimi jesteśmy, to czemu nas tak traktuję? Czemu nie zabiera nas w swoje ramiona, kiedy tak bardzo tego potrzebujemy ? Więc czemu nie wziąć sprawy w swoje ręce i zakończyć to co nas tu trzyma?

,,There's not a time, for being younger
And all my friends, are enemies''

W tej chwili, już nic nie pozostało z jej makijażu. Blada cera, zaczerwienione oczy, pusty wzrok, rozmazany przez łzy tusz i wyblakłe usta. Wyglądała jak duch. Dla niej wszystko straciło sens, cała młodość. Wyobrażała sobie już nagłówki w gazetach ''Hermiona Granger nie żyję'' , ''Hermiona Granger popełniła samobójstwo'' , ''Co mogło popchnąć 24-letnią aktorkę do tego czynu'' bądź ''Składamy kondolencje do rodziny i przyjaciół panny Granger''. Ale czy ktoś z jej przyjaciół by się tym zainteresował? Z pewnością nie. Z przyjaciółmi z dzieciństwa straciła kontakt kiedy poszła do Hogwartu. A święta trójca zakończyła swoją przyjaźń dwa lata po wojnie. Potter i Weasley woleli wyższe rangi takie jak Malfoy. Po co im była teraz taka szlama jak ona, pomogła im wygrać wojnę i tyle. Ich dziesięcioletnia przyjaźń stała się zwykłym mitem. W tamtej chwili została realistką, nie istniało coś takiego jak przyjaźń, liczyła się ona tylko wtedy gdy miałeś coś do zaoferowania. Odnalazła się szybko w tej grze. Może właśnie to ją męczyło.


 
,,And if I cried unto my mother
No she wasn't there, she wasn't there for me''


Chciała zaznać normalności, już nie potrafiła tak funkcjonować. Rodzice odwrócili się od niej, po tym jak przywróciła im pamięć. Jak każde dziecko potrzebowała silnych i bezpiecznych ramion matki, w które mogłaby się wtulić.

  ,,Broken lines, across my mirror
Show my face, all red and bruised
And though I screamed and I screamed, well no one came running
No I wasn't saved, I wasn't safe from me''

Już nie było odwrotu, podniosła się do pozycji stojącej i skierowała kroki ku końcowi uliczki, aby wejść na Tower Bridge. To były ostatnie chwile na przemyślenia. Z każdym krokiem, była coraz pewniejsza swojej decyzji. Każdy kto by był na jej miejscu znalazł by powody, aby żyć: odnaleźć kuzynów,  których jeszcze nigdy nie poznaliśmy, zwiedzić  miejsca w których jeszcze się nie było i zaznać miłości życia której się nie przeżyło. Ona przeżyła. Wszystko zaczęło się na dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego. Miała wtedy odrobić siódmy rok nauki w Hogwarcie. Mieszkała w jednym z hoteli w Londynie. W recepcji przypadkowo wpadła na wysokiego szatyna. Jeśli istnieje coś takiego jak ''miłość od pierwszego wejrzenia'' to z pewnością było to. Zaczęli od filiżanki herbaty, a skończyli w łóżku. Z dnia na dzień coraz bardziej zakochiwali się w sobie. Nadszedł ostatni dzień wakacji, a on powiedział jej, że musi uciekać, ponieważ został wydany za nim list gończy przez ministerstwo magii. Zapomniałam wspomnieć że miał na imię Aaron, potrafił zauroczyć w sobie każdą dziewczynę był o dwa lata starszy od niej i był śmierciożercą. Proponował jej, aby uciekła razem z nim, lecz odmówiła. Cierpieli, ale nie dali tego po sobie poznać. Odszedł na zawsze. Dzisiaj żałowała tej decyzji jak niczego innego w jej życiu. Może teraz miałaby normalne życie, byłaby narzeczoną bądź żoną, miałaby zwykłą prace. Nie musiałaby niczego udawać ani być fałszywa, bo tylko dzięki temu trzymała się teraz tak wysoko. To był już koniec, znajdowała się w połowie mostu. Podeszła do barierki.


,,Don't let me drown, don't let me drown in the waves,
  I could be found, I could be what you had saved
Lay my head, under the water
Aloud I pray, for calmer seas"

Zrzuciła skórę z ramion i przeszła przez barierkę na drugą stronę, znajdowała się na krawędzi. Po raz ostatni wszystko przeanalizowała. Odwróciła się przodem do barierki, tylko po to aby przechylić się do tyłu. Zaczęła spadać w dół. Włosy i suknia powiewały, dodając jej nieziemskości. Wspomnienia zaczęły przewijać się jej przed oczami: rodzice, przyjaciele z dzieciństwa, dom, Pokątna, King's Cross, Dumbledore, Harry, Ron, Ginny, Syriusz, bal w czwartej klasie, Grimmauld Place 12, Nora, ślub Fleur i Billa, Malfoy Manor, Bank Gringotta, odnalezienie rodziców, Aaron, rozpad świętej trójcy, pierwsza statuetka, sesja zdjęciowa, wszystko kumulowało się do tego   momentu. Jej ciało uderzyło w taflę wody. Z mostu można było usłyszeć krzyki. Jej ciało opadało z taką delikatnością jak piórko w powietrzu. Głębia zaczęła chłonąć ją coraz głębiej. Osiągnęła doskonałość.

,,And when I wake from this dream, with chains all around me
No, I've never been, I've never been free"

Jej powieki zaczęło drażnić, bardzo jasne światło. Czy tak miało to wyglądać? Chciała odwrócić się na bok, ale nie mogła. Otworzyła oczy. Znajdowała się w białym pomieszczeniu. Była przywiązana do łóżka i przypięta do kroplówki oraz innych urządzeń szpitalnych. Zamknęła oczy. Po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia. Poczuła czyjś oddech na szyi.
- Nie martw się, teraz już wszystko będzie dobrze - rozpoznałby wszędzie ten głos, gwałtownie otworzyła oczy. Tuż koło niej znajdowała się matka i ojciec, który oplatał ją w tali, a przed nią stał Harry wraz z Ginny i Ronem. Po bokach znajdowały się osoby, które znała, ale nie mogła sobie ich przypomnieć. Ale czemu dopiero teraz? Łzy zaczęły lecieć jej z oczu. Wszyscy którzy znajdowali się na sali grali, ona to wiedziała. Właśnie zdała sobie sprawę, że ten koszmar nigdy się nie skończy. A ona już nigdy nie będzie wolna, to był jej czyściec.


*The Pretty Reckless - Under the water
               

środa, 2 stycznia 2013

It's Time To Begin


Imagine Dragons - It's Time

,,So this is what you meant
When you said that you were spent"



- Jak mogłeś to powiedzieć! W tej chwili się wynoś! - na całe osiedle można było usłyszeć wrzaski pewnej brunetki.

- Zwariowałaś, sama się wynoś - odpowiedział lekceważącym tonem.  
- Dobrze, skoro tak mówisz. Za dwa dni nie będzie tutaj po mnie śladu - powiedziała z jadem w głosie. Spojrzał na nią. Nie mówiła szczerze. Nie mogła. Przecież ją kochał.
- Żartujesz - nie usłyszał odpowiedzi - Hermiona żartujesz prawda?
- Nie, nie żartuję. A teraz zejdź mi z drogi bo zamierzam znaleźć mieszkanie - jej głos był zimny, jakby wyprany z emocji. Wyminęła go, ale nie dane było jej otworzyć drzwi ponieważ chwycił ją mocno za nadgarstek.
- Nie odchodź, rozwiążemy ten problem - powiedział z skruchą w głosie
- Nie Draco. Problem nie tkwi w nas czy we mnie, tylko w tobie - powiedziała z łzami w oczach - ty się nigdy nie zmienisz - wyszła. To co powiedziała, dosłownie zamurowało go.


,,And now it's time to build from the bottom of the pit, right to the top

Don't hold back"


Kochał ją i nie mógł jej stracić. Nie teraz gdy był od niej uzależniony. Może i mieli trudne momenty, ale zawsze wychodzili z nich cało. Tym razem będzie tak samo. Nie odpuści jej, jest gotowy w tej chwili by zrobić wszystko aby znów byli razem.


 
,,Packing my bags and giving the Academy a rain check"


Musiał odejść na jakiś czas, aby pokazać jej, że nie potrafi ona bez niego żyć. Było to trudne, ale był to jedyny sposób, aby do niego wróciła. Nie spakował dużo, bo niedługo tu wróci. Miał nadzieję, że jak wróci to ona wpadnie mu w ramiona i będzie go przepraszać, a na końcu powie że brakowało jej go. Plan idealny, ale nie pomyślał że jego skutki mogą być odwrotne od zamierzonych .
Dla całokształtu musiał zostawić jeszcze list.

,,I don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town"

Wróciła późno, zapaliła światło. W domu było wyjątkowo cicho. Spostrzegła na stoliku jakiś list. Podeszła do niego i wzięła do ręki. Rozwinęła go a po chwili  zaczęły płynąć jej łzy po policzkach. Osunęła się na kolana. To nie miało tak wyglądać, chciała go zmusić do refleksji a nie do odejścia.
Droga Hermiono,
Piszę ten list do ciebie, ponieważ nie miałem zamiaru cię zawieść, a zrobiłem to. Twoje słowa otworzyły mi oczy, więc dlatego pomyślałem, że lepiej by było gdybym odszedł na jakiś czas.

,,Cuz after all
This city never sleeps at night"

Może i nie potrafiłem zmienić się w pewnych kwestiach, ale wiedz że cię kocham i nigdy nie pozwoliłbym, aby stała ci się krzywda. Sąsiadom wmów że wyjechałem, bo dostałem zlecenie z pracy. Z pewnością będą się pytać bo znają nas na wylot. Założę się, że twoje wrzaski było słychać w każdym domu. Przynajmniej mam odpowiedź dlaczego w każdym domu paliły się światła.

,,So this is where you fell
And I am left to sell
The path to heaven runs through miles of clouded hell right to the top"


Więc tutaj chwilowo nasze ścieżki się rozchodzą. W Hogwarcie  nienawidziliśmy się przez sześć lat. Dopiero zakochaliśmy się w sobie, kiedy wróciliśmy nadrobić  siódmy rok. Przeszliśmy razem przez zbyt wiele, aby teraz zakończyć nasz związek, nieprawdaż. Kto wie? Może ponownie wrócimy do siebie. Nadal wybór pozostawiam w twoich rękach.

 ,,Don't look back
Turning to rags and giving the commodities a rain check" 

co jeszcze pozostało mi do napisania, może to, że robię to z myślą wyłącznie o nas. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.

Twój na zawsze 
     Draco M.

List wypadł jej z rąk, a więc to była jej wina, że odszedł. Położyła się na podłodze, przodem do góry. Spojrzała na żyrandol. Skoro ją kochał to wróci, a to było pewne, potwierdzał ją w przekonaniu list, który napisał. Jak wróci to ona dopiero mu pokażę na co ją stać. Dla kogoś z pewnością skończy się to Mungiem.

,,This road never looked so lonely
This house doesn't burn down slowly
To ashes
To ashes"


Po tych zdarzeniach minął rok. Wystarczająco długi jak dla nich. Nareszcie mógł wrócić do niej. Chciał jeszcze ochłonąć przed rozmową, która z pewnością go czekała. Więc poprosił taksówkarza aby się zatrzymał. Zapłacił i wysiadł. Zadziwiającą cicha zrobiła się ta okolica. Praktycznie w każdym domu były pogaszone światła . Stanął przed dużą bramą, otworzył ją i wszedł na posesję. W ich rezydencji paliło się tylko jedno światło w salonie. Wszedł do środka i skierował się do niego.
- Kochanie, wróciłem! - oczekiwał że rzuci mu się w ramiona z płaczem, ale mylił się. Rzuciła w niego talerzem, przed którym z ledwością zrobił unik.
- TY! TY DEBILU! JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ! - zaczęła się drzeć. Jak tak dalej pójdzie to ogłuchnie jeszcze - ODPOWIEDZ! - do wrzasków dołączyły się jeszcze pięści, którymi uderzała po jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się, tak cholernie tęsknił za tym.   
- Kochanie, opanuj się - powiedział spokojnie.
- Bo co? Bo znów odejdziesz - odpowiedziała z sarkazmem.   
- A co? Chcesz tego? - jej postura zaczęła go irytować.      
- Tak, nie jesteś mi już potrzebny. To ty zniszczyłeś nasz związek. Miłej drogi powrotnej, Dracusiu.
- Proszę bardzo - ruszył wkurzony w stronę wyjścia, ale odwrócił się jeszcze do niej. Musiał jeszcze coś jej powiedzieć.

,,I get a little bit bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
I'm never changing who I am"


- Wiesz co Granger, głupia jesteś, w tej chwili zachowujesz się jak  gówniara. Nie dość że już wcześniej kazałaś mi pakować manatki i sama powiedziałaś, że nie jesteśmy już razem, bo jestem jaki jestem. I wiesz co ci powiem, nie mam zamiaru zmieniać tego kim jestem. A gdybyś chciała wiedzieć, odszedłem tylko dlatego aby dać nam czas na przemyślenia i żebyśmy ochłonęli od siebie na jakiś czas. Nadal myślisz, że nie cierpiałem - ostatnie słowa już prawie wykrzyczał. Spodziewał się dosłownie wszystkiego, ale nie tego, że dopiero teraz rzuci mu się w ramiona z płaczem. Dopiero teraz zauważył, że miała opuchnięte oczy i była blada jak trup. Wziął ją w ramiona i zaniósł do sypialni.
- Czy nadal mnie kochasz, po tym wszystkim? - wyjąkała
- Oczywiście. Zapamiętaj jedno zawsze i wszędzie - położył się koło niej i odwrócił  ją przodem do siebie.

,,It's time to begin, isn't it ? "



- Hermiona, zacznijmy od nowa, nawet jeśli mielibyśmy budować wszystko od początku.
- Nie, to znaczy tak, ale bez budowania, wystarczy, że wzniesiemy poprawki -  uśmiechnęła się po przez łzy. Przygarnął ja do siebie i otulił własnym ciałem. Nie miał zamiaru już nigdy więcej wypuszczać jej  z ramion.
- Draco, a co do tej zmiany to nie mówiłam poważnie. Kocham cię takiego jakim jesteś - to w zupełności mu wystarczyło
- Mówiłem ci już, że cię kocham?
- Pomyślmy, milion razy? - wybuchneli śmiechem niczym para nastolatków. Wtuliła się szczelniej w jego tors. Rozmawiali jeszcze przez godzinę i zasnęli. Nie osobno, ale razem. Ta chwila dawała im nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej.


* Imagine Dragons - It's Time