sobota, 10 sierpnia 2013

Pozory



,,Pozory rządzą światem, a sprawiedliwość jest tylko na scenie”
Friedrich Schiller

Natalia Kills - Saturday Night

‘’Bo gdy patrzę w górę z tego chodnika.
Wiem że wszystko byłoby ze mną w porządku.
I włożę moje buty do tańczenia bardzo ciasno.
Bo to tylko kolejna sobotnia noc’’*

31 VII 1997 , 23:52
Dźwięk pękającego szkła można było usłyszeć w każdym zakątku wielkiej rezydencji. 
Rezydencja ta była jedną z największych w Londynie, co oznaczało, że należała do bardzo zamożnego małżeństwa.
Wiele osób w okolicy uznawało je za ideał prawdziwej rodziny. Niestety opinie są tylko zwykłymi wyciągniętymi przez nas wnioskami  z zaobserwowanych rzeczy bądź w tym przypadku zachowania osób. Jednakże istnieje coś takiego jak gra pozorów, która w tym przypadku miała wielkie znaczenie.
- Hermiona, co ty robisz? – Spytała opanowanym głosem wysoka i bardzo wyniosła kobieta.
- Pakuje, nie widać. – Odparła lakonicznym tonem brązowowłosa dziewczyna.
- Nie mów tym tonem do matki. Gdyby cię teraz ktoś usłyszał t…
- To zrozumiałby w jakim cyrku żyję. – Szatynka chwyciła spakowane walizki w dłonie i ruszyła ku drzwiom. Lecz w połowie drogi zatrzymał ją bolesny uścisk męskiej dłoni na ramieniu.
- W tej chwili przeproś matkę. Nie żartuję. – Powiedział z groźbą w głosie, zapewne ojciec dziewczyny, jeszcze mocniej ściskając jej ramię.
- Nie. – Wycedziła poprzez zęby, podnosząc wściekły wzrok wprost na niego.
- Odpuść jej, dziś mieliśmy ciężki dzień. – Widząc zajadłą minę męża, kobieta dodała nieco błagalnym tonem. – Wszyscy, bez wyjątku.


‘’Kolejna pięść, kolejna ściana.
Zatracamy siebie, tracimy wszystko.’’

- Gdyby trzymała język za zębami, z pewnością ten dzień byłby spokojniejszy! – Wrzasnął na cały dom mężczyzna, popchnąwszy córkę na podłogę. – A ty gdybyś przestała plotkować z tamtymi dziwkami i miała ją na oku, nie doszłoby do tego chaosu. – Podszedł gwałtownym krokiem do żony i wymierzył jej siarczysty cios w twarz, aż poleciała na ścianę. – I tak macie szczęście, że doszło do transakcji, bo gdyby nie… to nie chciałybyście wiedzieć co by się wam stało.
- Ale kochanie nic się nie stało, widzisz wszystko jest tak jak powinno być. Kochamy się, a to jest najważniejsze. – Zaczęła łagodnym tonem Jane, podchodząc do męża od tyłu i oplatając go ramionami. Napajając się tą chwilą, odwrócił się spokojnie w jej stronę pocałowawszy porywczo jej usta, tak, aby za chwilę móc szarpnąć ją za włosy i popchnąć na podłogę. A na samym końcu kopnąć ją w brzuch, by pokazać swoją przewagę.
Hermiona widząc zwiniętą w kłębek i podtrzymującą się za brzuch matkę, podbiegła do niej i klęknęła centymetr od niej. Ojciec widząc nieudolną próbę pocieszenia matki, uśmiechnął się kpiąco. – Idiotka. – Szepnął sam do siebie i oddalił się ku schodom, zabierając z barku butelkę whisky.
- Mamo, nic ci nie jest? – Spytała zrozpaczona pomagając jej podnieść się z ziemi. Jednak szybko pożałowała swoich słów, gdyż została odepchnięta.
- Widzisz co narobiłaś!? – Postawiła krok w tył widząc minę matki. – Wszystko było dobrze, dopóki nie wróciłaś z tej swojej szkoły dla obłąkanych…
- Hogwartu, a po drugie to szkoła dla czarodziejów! – Hardo zaprzeczyła słowom kobiety, za którą była gotowa kiedyś oddać życie.
- Nie przerywaj mi! I na przyszłość zapamiętaj jeśli nadal masz zamiar tam wrócić, to radze panować nad sobą.

‘’Wszystkie łzy, które wypłakuję mają smak winy.
Nieszczęście i brudne gliny.
Jestem pierdoloną, nastoletnią tragedią.”

- Nie zrobilibyście mi tego, prawda? – Nie usłyszała  odpowiedzi.
 Nie poczuła kiedy pierwsza łza opadła na podłogę bądź kiedy jej nogi poniosły ją w nieznanym im kierunku.
Nie zorientowała się kiedy na jej ramieniu zaczęły pojawiać się krople deszczu.
Nie powstrzymała się przed połknięciem garści leków oraz nie zarejestrowała już  błyskawicy  przecinającej na wskroś niebo.
W tej chwili, nie była sobą, lecz wrakiem człowieka, który w jednej chwili stracił wszystko. 
Jedynie o czym marzyła to, aby wybudzić się z tego koszmaru.


‘’Chłopcy, których całuję nie znają mego imienia’’

*dwie godziny  wcześniej

Łazienka, wymarzone miejsce na nic nie znaczący seks.

Zgaszone światła, adrenalina pulsująca w żyłach i ten młodzieńczy żar.
Wsunął rękę pomiędzy jej uda, by po chwili zerwać majtki, które tworzyły mu ostatnią przeszkodę ku osiągnięciu celu. Nagle spostrzegł jej delikatną dłoń, szarpiącą się z jego paskiem od spodni. Już miał zamiar jej pomóc, gdy dobiegły ich gromkie brawa wydobywające się z holu głównego.
- Co tam się dzieje? – Spytała wyraźnie spięta tuż nad jego uchem.
- A nic takiego. – Poruszył ręką, jakby odganiał muchę i dotknął jej dłoni, pragnąc przywrócić przerwaną przez nią czynność. Lecz cofnęła rękę.
- Mówiąc ‘’nic takiego’’ masz na myśli? 
-Podpisują jakiś tam kontrakt. – Zeskoczyła z umywalki i przysunęła się bliżej niego tak, aby ich ciała stykały się z sobą.
- Jaki? – Szepnęła ponownie nad jego uchem, kładąc mu dłoń na jego klatkę piersiową.
- Chcą sprzedać kilka firm.
- I co z tego będą mieli?
- Pieniądze, a co innego mieliby mieć.
- A jakie są minusy tej transakcji? – Jej ręka zaczęła powoli zjeżdżać w dół.
- Większość osób straci pracę. – Odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem. Po tym stwierdzeniu znieruchomiała i spojrzała mężczyźnie w oczy.
- Wiedzą o tym wszyscy?
- Wątpię, chociaż… -  Nie zdążył się spojrzeć w jej oczy, a już usłyszał dźwięk trzaskających drzwi.
- Nie podpisujcie tego! – Zdążył wyłapać jej głos za drzwi i oburzone szepty. ‘’Głupia, a zapowiadał się tak świetny seks.’’  Westchnął  i zmierzchwił ręką włosy do tyłu. Nachylił się nad umywalką, odkręcił kurek z wodą i przemył twarz. ‘’Nawet nie poznał jej imienia.’ 
Pięć minut później, zarzucił marynarkę na ramię i ruszył w stronę wyjścia. Z nadzieją, że jeszcze kiedyś ją spotka.

‘’Przypomnij mi jeszcze jeden raz.
To najlepsze dni naszych żyć.’’

Miesiąc później:
01 IX 1997r.


- Hermiona! – Jeszcze nie postawiła nogi, a już czuła jak leci do tyłu, pod wpływem ciężaru najlepszej przyjaciółki. Poczuła jak kilka osób spojrzało w ich kierunku karcącym wzrokiem.
- Też się cieszę, że cię widzę Ginewro Weasley. – Powiedziała wyniosłym tonem, przez co dostała piąstką w ramie. – Auua!
- Ojejku, nie chciałam. – Ruda chcąc sprawdzić co zrobiła, podwinęła rękaw jej bluzki. Zanim Hermiona zdążyła się zorientować, Ginny pisnęła, zakrywając usta dłońmi. Nagle z tłumu wyszli Harry i Ron. Kruczoczarny przytulił ją delikatnie, a rudowłosy poklepał po plecach. Po chwili wzrok chłopaków powędrował za spojrzeniem panny Weasley. Gdyby nie to, że byli facetami to z pewnością również by pisnęli  na widok fioletowych odciśnięć palców, na ramieniu ich najlepszej przyjaciółki.
- Kto ci to zrobił? – Spytał poważnym tonem Harry. Wzdrygnęła się i rozwinęła rękaw.
- Spokojnie, pewien chłopak na imprezie był aż tak pijany, że złapał mnie za ramię no iii tyle. – Odpowiedziała wyuczoną na pamięć formułką i uśmiechnęła się niewinnie, a następnie ruszyła przed siebie zająć miejsca w wagonie.  – Zamierzacie tam stać całe życie? – Zadała pytanie, nie zatrzymując się.
- Od kiedy ty chodzisz na imprezy? – Po peronie poniosło się głośne pytanie Ronalda. 
- A to już moja słodka tajemnica. – Szepnęła i po raz kolejny tego dnia uśmiechnęła się słodko do mijających ją chłopaków, którzy odpowiedzieli jej dwuznacznym spojrzeniem.

‘’My jeździmy najnowszymi samochodami.
I rozświetlamy cienkie cygara.
My świecimy jak małomiejskie gwiazdy.
Przez najlepsze dni naszych żyć.”


********************************************************************
* Natalia Kills – Saturday Night

Dla Karoliny za dzielne wspieranie mnie