wtorek, 31 grudnia 2013

Secrets



OneRepublic - Secrets

”Powiedzcie mi, co chcecie usłyszeć?
Coś co było jak te lata
-Chore od całej tej nieszczerości?
Tak więc zamierzam ujawnić wszystkie moje sekrety.
Tym razem, nie potrzebuję kolejnego perfekcyjnego wersu;
Nie troszczę się o to, czy krytycy wtrącą swoje zdanie.
Zamierzam ujawnić wszystkie moje sekrety. ”*

Każdy z was chciałby poznać moją historie. Historie, która by była o miłości, poświęceniu, tęsknocie, cierpieniu.
A jeśli taka w ogóle nie istniała? Jeśli to był wymysł kobiety, którą nudziło życie, która potrzebowała nowości i nowej karty. Którą aż tak przytłaczała rutyna i zakłamanie, że stworzyła postać o nieskazitelnym sercu.
Każda opowieść ma dwie wersje, tak zawsze powtarzała Marilyn Monroe. Każda zawiera prawdę i fałsz. Opowiada o upadkach i powstaniach, miłostkach i miłościach, cieniach i jasnościach naszego życia. Niesie ze sobą wiele niedopowiedzianych słów oraz sekretów. Jak to w filmach bywa, ujawnia się to dopiero na końcu, kiedy to bohater umiera heroiczną śmiercią. Wiele osób czytając o mnie w gazetach powiedziałoby, że kocham takie zakończenia, ale tak nie jest. Uważam iż są one oklepane, bez obrazy. Dobra, bez przeciągania, nadszedł czas abym wyjawiła wszystkie swoje brudne  sekrety i kłamstwa z mojej przeszłości. Bez wyjątku. Może zacznę od tego iż nazywam się Hermione Granger i przyjaźniłam się z Harrym Potterem oraz Ronem Weasleyem.
Nasza ‘’przyjaźń’’ nie była typowa, zaprzyjaźniliśmy się dopiero wtedy, kiedy Harry i Ron uratowali mi życie. Wszystko zaczęło się sypać po V klasie, kiedy to Harry stał się ‘‘gwiazdą’’ proroka codziennego, może i nie zawsze w pozytywnym znaczeniu, ale był nią. Wtedy też cała nasza trójka zaczęła się od siebie oddalać, udawaliśmy nierozłącznych jedynie przy fleszach i osobach postronnych. Nie żeby to było nam nie na rękę, ale z biegiem czasu zauważyłam iż to było chore, jednak nie przerwałam tego.  Nie przeszkadzała mi moja dobra opinia, w gruncie rzeczy nie byłam kujonką lecz osobą ambitną, nie przepadałam za tym światem bo wolałam swój mugolski. Jednak kilkakrotne wydalenia z poprzednich szkół, zmusiły moich rodziców do przyjęcia propozycji z Hogwartu, a mianowicie szkoły magii i czarodziejstwa. Jak to usłyszałam, wyśmiałam ich na wstępie, jednak mina mi zrzedła kiedy dostałam się na peron 9 i ¾. Jaka szkoda, że nie widzieliście mojej miny kiedy ujrzałam po raz pierwszy Hogwart.
Wracając do tematu, rodzice mieli nadzieje iż nawrócę swoje postępowanie do prawidłowego, jaka szkoda iż tak się nie stało. To nie to, że byłam zdemoralizowana czy jakoś tak, lecz wpadałam w toksyczne przyjaźnie. Nawet w Londynie mnie ‘’znali”, a raczej uważali za primadonnę lub zepsutą do szpiku kości dziewczynkę. Tak czy inaczej wolałam tamtą opinię bardziej, niż tą o poukładanej i najmądrzejszej uczennicy jaką kiedykolwiek ugościł Hogwart.
Każdy, kto mnie poznał osobiście, opisywał mnie inaczej niż poprzednia osoba. Byłam zagadką do nieodgadnięcia. Harry wiedział o tym i dlatego korzystał z tego jak tylko mógł, ponieważ nikt nie mógł być do końca pewny do czego jestem zdolna. Pozwalając Harry’emu na to, popełniłam najgorszy błąd swojego życia.
Po wygraniu wojny z Voldemortem, Potter wpadł na niesamowity pomysł odegrania się  Malfoyowi. Szkoda tylko, że to ja ucierpiałam najbardziej. Tak więc uwiodłam najbardziej nieprzystępnego i najprzystojniejszego faceta na świecie. Dracona Malfoya. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja również wpadłam. I to jak. Ale nie było odwrotu, wiedziałam o tym i dlatego za wszelką cenę próbowałam chociaż trochę załagodzić sytuacje. Wszystko szło gładko, aż do momentu kiedy Ron skapnął się.  Jego zazdrość i zaborczość nie znała granic, byłam głupia, wątpiąc w to. Do dzisiaj pamiętam niedowierzanie w oczach Dracona, kiedy Weasley wszystko mu wypaplał na naszym balu zaręczynowym. Cóż za ironia, dwa miesiące przed naszym ślubem. Harry, niezadowolony z takiego obrotu rzeczy, zwalił wszystko na mnie. Draco wyszedł wściekły. Następnego dnia,  znalazłam list, w którym wyrzekł się wszelakich uczuć, którymi mnie obdarzył do tej pory. Poza czystą nienawiścią, co
 do mojej osoby. Wyrzekli się mnie również, moi starzy przyjaciele, w tym Ginny, którą uważałam za siostrę. Niestety wierzyła bardziej w brednie Rona, który  wcisnął jej kit, iż próbowałam jej odebrać Harry’ego, niż… we mnie. Uciekłam. Z Londynu, z Anglii, z Europy. Zaczęłam wieść dość szybkie i  pełne adrenaliny życie w Nowym Jorku. Podobało mi się to. Nic nie znaczące związki i przyjaźnie. Imprezy, na których traciłam kontakt z rzeczywistością. Nic nie czułam, byłam wolna. Aż do chwili przedawkowania, kiedy to trafiłam do szpitala.
Wtedy zrozumiałam, że straciłam wszelakie panowanie nad swoim życiem. Że to było tylko chwilowe i, że przyszło opamiętanie.  Odkryłam również, iż otworzyłam bramy do nowej przyjaźni, jaką obdarzyli się moi byli ‘’przyjaciele’’ i mój eks-narzeczony. Jakież było moje zdziwienie,  kiedy ujrzałam ich trzech, na pierwszej stronie Proroka codziennego, gdzie nagłówek głosił ‘’Trzech najodważniejszych aurorów oraz przyjaciół wszech czasów’’. Kiedy wypuścili mnie ze szpitala, po
badaniach tych zwykłych i psychicznych. Z powrotem wróciłam do Londynu. Tam gdzie zostawiłam swoje zimne serce i nieczystą duszę oraz wspomnienia, które skalały to wszystko, przez lata.

”Nie miałem żadnego powodu, żadnego wstydu,
Żadnej rodziny, którą mógłbym teraz winić.
Nie pozwólcie mi tylko zniknąć,
Powiem wam wszystko… ” *

Teraz wiem, że narkotyki, alkohol, imprezy i nic nieznaczący seks, było jedynie wołaniem o pomoc. O pomoc, której nie otrzymałam. Tak mocno dławiłam się tym brudem, chcąc znów poczuć, że żyje,  że nie widziałam ile krzywdy tym wyrządzam. Opisując swoją historie, nasuwa mi się jedyny  wniosek, jak zimna i zarozumiała byłam. Nie troszczyłam się o innych, lecz o siebie i swoje dobro. Miałam gdzieś potrzeby, oraz uczucia innych. Istniałam tylko ja.
Nie liczę na zrozumienie mojego postępowania, ani tym bardziej na branie z niego przykładu.  Nie pisze tego dlatego, ponieważ  proszę o wybaczenie, lecz o wysłuchanie bo w pewnym sensie to też pokuta. Nie winie, ani Harry’ego, ani Rona, ani tym bardziej rodziców czy Dracona. Tylko siebie. Bo wielu z nas wierzy iż to przeznaczenie kieruję naszym życiem. Ja w to nie wierzę, według mnie to nasze wybory decydują gdzie i jak daleko się udamy. Chociaż, może tak naprawdę nie istniejemy? Może jesteśmy marionetkami w cudzych dłoniach, które wykreowały naszą postać,  tak czy nie inaczej, aby nasze postępowanie było morałem dla innych. Szczerze nie obchodzi mnie to już, właśnie zamykam  bardzo długi , rozbudowany i burzliwy rozdział z swojego życia, w którym było praktycznie wszystko.
Napisanie tej historii,  to jest bardzo dziwny sposób na pożegnanie. Na obmycie się z brudu i fałszu, który zawładnął moim życiem. Dorosłam i wiem, że na tym niespodzianki od życia się nie skończą. Ale jestem gotowa na nie, dlatego zostawiam ten oto list tutaj na stoliku w The River Caf
é** i zakładam moje ukochane ray-bansy.  Równie dobrze mogłabym nie wymieniać imienia i nazwiska, ale pragnę  zostać zapamiętana jako prawdziwa ja, czyli jako Hermione Jean Granger.


Na zawsze,
 Hermione Jean Granger


*****************************************************************
* OneRepublic – Secrets
**
The River Café –Restauracja znajduję się na Thames Wharf, Rainville Rd, London.

Wiem, że ta miniaturka jest bardzo odległa od kanonu, ale nie mogłam się powstrzymać. Pomysł na nią, zrodził mi się w głowie, całkiem niedawno.  Widocznie wena  kocha płatać figle J
Chciałabym też podziękować Sylwii i Karolinie za to, że dzielnie znosiłyście  mnie i wspierałyście przez cały rok.

Myślę, że Sylwester jest jedynym dniem w roku, w którym możemy na  spokojnie przemyśleć nasze obecne życie.
Że jest dniem, w którym kończymy coś i zaczynamy.
Dlatego 
życzę,  aby Nowy Rok przyniósł wam dużo słodkości w życiu (niekoniecznie chodzi o jedzenie ^-^), żeby przyniósł wiarę w siebie i aby spełnił wasze najskrytsze marzenia.
Abyśmy zapamiętali go jak najlepiej w pamięci.

Aria de Ravin