środa, 2 stycznia 2013

It's Time To Begin


Imagine Dragons - It's Time

,,So this is what you meant
When you said that you were spent"



- Jak mogłeś to powiedzieć! W tej chwili się wynoś! - na całe osiedle można było usłyszeć wrzaski pewnej brunetki.

- Zwariowałaś, sama się wynoś - odpowiedział lekceważącym tonem.  
- Dobrze, skoro tak mówisz. Za dwa dni nie będzie tutaj po mnie śladu - powiedziała z jadem w głosie. Spojrzał na nią. Nie mówiła szczerze. Nie mogła. Przecież ją kochał.
- Żartujesz - nie usłyszał odpowiedzi - Hermiona żartujesz prawda?
- Nie, nie żartuję. A teraz zejdź mi z drogi bo zamierzam znaleźć mieszkanie - jej głos był zimny, jakby wyprany z emocji. Wyminęła go, ale nie dane było jej otworzyć drzwi ponieważ chwycił ją mocno za nadgarstek.
- Nie odchodź, rozwiążemy ten problem - powiedział z skruchą w głosie
- Nie Draco. Problem nie tkwi w nas czy we mnie, tylko w tobie - powiedziała z łzami w oczach - ty się nigdy nie zmienisz - wyszła. To co powiedziała, dosłownie zamurowało go.


,,And now it's time to build from the bottom of the pit, right to the top

Don't hold back"


Kochał ją i nie mógł jej stracić. Nie teraz gdy był od niej uzależniony. Może i mieli trudne momenty, ale zawsze wychodzili z nich cało. Tym razem będzie tak samo. Nie odpuści jej, jest gotowy w tej chwili by zrobić wszystko aby znów byli razem.


 
,,Packing my bags and giving the Academy a rain check"


Musiał odejść na jakiś czas, aby pokazać jej, że nie potrafi ona bez niego żyć. Było to trudne, ale był to jedyny sposób, aby do niego wróciła. Nie spakował dużo, bo niedługo tu wróci. Miał nadzieję, że jak wróci to ona wpadnie mu w ramiona i będzie go przepraszać, a na końcu powie że brakowało jej go. Plan idealny, ale nie pomyślał że jego skutki mogą być odwrotne od zamierzonych .
Dla całokształtu musiał zostawić jeszcze list.

,,I don't ever want to let you down
I don't ever want to leave this town"

Wróciła późno, zapaliła światło. W domu było wyjątkowo cicho. Spostrzegła na stoliku jakiś list. Podeszła do niego i wzięła do ręki. Rozwinęła go a po chwili  zaczęły płynąć jej łzy po policzkach. Osunęła się na kolana. To nie miało tak wyglądać, chciała go zmusić do refleksji a nie do odejścia.
Droga Hermiono,
Piszę ten list do ciebie, ponieważ nie miałem zamiaru cię zawieść, a zrobiłem to. Twoje słowa otworzyły mi oczy, więc dlatego pomyślałem, że lepiej by było gdybym odszedł na jakiś czas.

,,Cuz after all
This city never sleeps at night"

Może i nie potrafiłem zmienić się w pewnych kwestiach, ale wiedz że cię kocham i nigdy nie pozwoliłbym, aby stała ci się krzywda. Sąsiadom wmów że wyjechałem, bo dostałem zlecenie z pracy. Z pewnością będą się pytać bo znają nas na wylot. Założę się, że twoje wrzaski było słychać w każdym domu. Przynajmniej mam odpowiedź dlaczego w każdym domu paliły się światła.

,,So this is where you fell
And I am left to sell
The path to heaven runs through miles of clouded hell right to the top"


Więc tutaj chwilowo nasze ścieżki się rozchodzą. W Hogwarcie  nienawidziliśmy się przez sześć lat. Dopiero zakochaliśmy się w sobie, kiedy wróciliśmy nadrobić  siódmy rok. Przeszliśmy razem przez zbyt wiele, aby teraz zakończyć nasz związek, nieprawdaż. Kto wie? Może ponownie wrócimy do siebie. Nadal wybór pozostawiam w twoich rękach.

 ,,Don't look back
Turning to rags and giving the commodities a rain check" 

co jeszcze pozostało mi do napisania, może to, że robię to z myślą wyłącznie o nas. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.

Twój na zawsze 
     Draco M.

List wypadł jej z rąk, a więc to była jej wina, że odszedł. Położyła się na podłodze, przodem do góry. Spojrzała na żyrandol. Skoro ją kochał to wróci, a to było pewne, potwierdzał ją w przekonaniu list, który napisał. Jak wróci to ona dopiero mu pokażę na co ją stać. Dla kogoś z pewnością skończy się to Mungiem.

,,This road never looked so lonely
This house doesn't burn down slowly
To ashes
To ashes"


Po tych zdarzeniach minął rok. Wystarczająco długi jak dla nich. Nareszcie mógł wrócić do niej. Chciał jeszcze ochłonąć przed rozmową, która z pewnością go czekała. Więc poprosił taksówkarza aby się zatrzymał. Zapłacił i wysiadł. Zadziwiającą cicha zrobiła się ta okolica. Praktycznie w każdym domu były pogaszone światła . Stanął przed dużą bramą, otworzył ją i wszedł na posesję. W ich rezydencji paliło się tylko jedno światło w salonie. Wszedł do środka i skierował się do niego.
- Kochanie, wróciłem! - oczekiwał że rzuci mu się w ramiona z płaczem, ale mylił się. Rzuciła w niego talerzem, przed którym z ledwością zrobił unik.
- TY! TY DEBILU! JAK MOGŁEŚ MI TO ZROBIĆ! - zaczęła się drzeć. Jak tak dalej pójdzie to ogłuchnie jeszcze - ODPOWIEDZ! - do wrzasków dołączyły się jeszcze pięści, którymi uderzała po jego klatce piersiowej. Uśmiechnął się, tak cholernie tęsknił za tym.   
- Kochanie, opanuj się - powiedział spokojnie.
- Bo co? Bo znów odejdziesz - odpowiedziała z sarkazmem.   
- A co? Chcesz tego? - jej postura zaczęła go irytować.      
- Tak, nie jesteś mi już potrzebny. To ty zniszczyłeś nasz związek. Miłej drogi powrotnej, Dracusiu.
- Proszę bardzo - ruszył wkurzony w stronę wyjścia, ale odwrócił się jeszcze do niej. Musiał jeszcze coś jej powiedzieć.

,,I get a little bit bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
I'm never changing who I am"


- Wiesz co Granger, głupia jesteś, w tej chwili zachowujesz się jak  gówniara. Nie dość że już wcześniej kazałaś mi pakować manatki i sama powiedziałaś, że nie jesteśmy już razem, bo jestem jaki jestem. I wiesz co ci powiem, nie mam zamiaru zmieniać tego kim jestem. A gdybyś chciała wiedzieć, odszedłem tylko dlatego aby dać nam czas na przemyślenia i żebyśmy ochłonęli od siebie na jakiś czas. Nadal myślisz, że nie cierpiałem - ostatnie słowa już prawie wykrzyczał. Spodziewał się dosłownie wszystkiego, ale nie tego, że dopiero teraz rzuci mu się w ramiona z płaczem. Dopiero teraz zauważył, że miała opuchnięte oczy i była blada jak trup. Wziął ją w ramiona i zaniósł do sypialni.
- Czy nadal mnie kochasz, po tym wszystkim? - wyjąkała
- Oczywiście. Zapamiętaj jedno zawsze i wszędzie - położył się koło niej i odwrócił  ją przodem do siebie.

,,It's time to begin, isn't it ? "



- Hermiona, zacznijmy od nowa, nawet jeśli mielibyśmy budować wszystko od początku.
- Nie, to znaczy tak, ale bez budowania, wystarczy, że wzniesiemy poprawki -  uśmiechnęła się po przez łzy. Przygarnął ja do siebie i otulił własnym ciałem. Nie miał zamiaru już nigdy więcej wypuszczać jej  z ramion.
- Draco, a co do tej zmiany to nie mówiłam poważnie. Kocham cię takiego jakim jesteś - to w zupełności mu wystarczyło
- Mówiłem ci już, że cię kocham?
- Pomyślmy, milion razy? - wybuchneli śmiechem niczym para nastolatków. Wtuliła się szczelniej w jego tors. Rozmawiali jeszcze przez godzinę i zasnęli. Nie osobno, ale razem. Ta chwila dawała im nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej.


* Imagine Dragons - It's Time

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz